Spełniać marzenia :)

Jak to jest z tymi marzeniami? jedni mają małe inni większe, jedni starają się je spełniać, inni trzymają je w ukryciu :)
To zdjęcie na początku leczenia, (Wyglądałam koszmarnie)
Odkąd tylko, sięgam pamięcią moim marzeniem było mieć proste zęby, co wiązało się z normalną wymową ( zrozumiałą dla innych ludzi). Lata szkolne były dla mnie cierpieniem i udręką. Nie chciałam chodzić do szkoły, nie dość że miałam problemy w domu to jeszcze to ciągłe wyśmiewanie. Powiedz "trzy", powiedz "chrząszcz brzmi w trzcinie", a ja na przekór próbowałam powiedzieć, żeby klasowi "wyśmiewacze" już skończyli katorgę.Oczywiście zawsze kończyło się tak samo ja prawie zaryczana a rówieśnicy mieli niezły ubaw.
 Pamiętam, że jeden raz w klasie gimnazjalnej  mieliśmy zajęcia na zastępstwie z panią pedagog i  powiedziała że jeśli potrzebuję ktoś pomocy, to można do niej podejść.
Poszłam, znalazła mi logopedę chodziłam w ukryciu przed zajęciami lekcyjnymi żeby nikt nie widział.Ćwiczyłam język, i kurcze starałam się wykonywać jej polecenia... ale ze względu na poważną wadę zgryzu za dużo tym nie zdziałałam.
Kilka lat później podjęłam dwie kolejne próby, ale to na nic. Przez ten defekt byłam bardzo nieśmiała, mało się odzywałam, miałam mało znajomych. Praktycznie nie wychodziłam z domu, za to poświęcałam czas nauce.
Zdjęcie w dniu demontażu :)
Aż nadarzyła się okazja, dostałam duży zastrzyk gotówki i mogłam sobie  pozwolić na aparat ortodontyczny. Chciałam taki piękny ceramiczny, prawie niewidoczny. Ale okazało się, że wada jest na tyle poważna że ceramiczny jej nie udźwignie. Jedynie "metalowy."
Nie było to jednak łatwa droga, na początku leczenia (poleconej ortodontki), usłyszałam, że moja wada jest bardo poważna i jeśli nawet zapłacę za aparat, i zaczniemy leczenie to wady nie da się naprawić.
 Wiedziałam, że dużo ryzykuje ale chciałam je podjąć bo szansa jaka się pojawiła, (koniec z wyśmiewaniem, wreszcie zacznę normalnie mówić była tym na co czekałam całe lata. Zwykła na pozór rozmowa telefoniczna dla mnie była nie do przeskoczenia. Załatwić jakąkolwiek sprawę było bardzo trudno (pisałam wcześniej co chcę powiedzieć i ćwiczyłam przed..)
 Aparat nosiłam 2,5 roku w sumie. Nie zawsze było łatwo ból, brak możliwości normalnego jedzenia. Czasami noce nieprzespane. Później etap leczenia wyciągami ( małe, niepozorne gumeczki a tak dają w kość, że nie macie pojęcia) Ale to wszystko było nie ważne bo odkąd założyłam aparat sama czułam, że się zmieniam wewnętrznie. Zaczęłam więcej mówić w rozmowach z ludźmi, nabierać pewności siebie, wierzyć we własne umiejętności.
Przemiła pani doktor na każdej wizycie bardzo mnie wspierała, motywowała do dalszych działań.
Bo to nie jest tak ze założą Wam aparat i tyle w temacie. Leczenie wymaga dużo pracy ortodonty, ale też Waszej.
Dzień demontażu aparatu był dla mnie spełnieniem marzeń, a jednocześnie czułam smutek, że to koniec tej przygody (serio można się zżyć z tym "metalowym drucikiem").
 Ale jak już ortodontka zdemontowała aparat, oczyściła ząbki i podała lusterko. To no cóż łezka w oku się zakręciła - ze szczęścia. Przeglądanie w każdej witrynie sklepowej, szybie było na porządku dziennym. Znajomych "zalewałam" zdjęciami hehe.
Podsumowując jest to duża inwestycja bo ok 10 000 złotych. Ale nie żałuję ani jednej złotówki na to wydanej. Dziękuję że los dał mi taką szansę, i że natura pozwoliła na zrealizowanie leczenia ortodontki. Bo jak powiedziała  "z twojego przypadku doktorat mogłabym napisać"
Dzisiaj gdy świętujemy "Tłusty Czwartek" , ja mam swoje święto rok bez aparatu. Cóż mogę powiedzieć jestem dziś inną osobą bardziej pewną siebie, częściej się uśmiecham, cieszę się życiem. Z radością odbieram telefony :) I bez strachu pytam o drogę, jak jestem w sklepie itd. - takie zwykłe rzeczy dla mnie nabrały nowego znaczenia.
Nie zagłębiam się w szczegóły, na wszystkie pytania chętnie odpowiem priv.
Wiem jedno warto wierzyć w marzenia zawsze bo wcześniej czy później spełnią się. Moje największe już się spełniło :)
Miłego wieczoru :)

Komentarze

  1. Angelika,pamiętam Cię z pracy na Serbskiej.Zawsze ceniłam twoje podejście do współpracowników i klientów.Nie wiedziałam o twoich przejściach ale cieszę się że to przeszłość.Powodzenia!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję za miłe słowa :) Każdy z nas ma jakieś przejścia, grunt to nie załamywać się.Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz