Znaki przeszłości.

Hej, 

długo zastanawiałam się o czym chcę napisać, tyle emocji zbiera się we mnie od dłuższego czasu skoro wybrałam ten blog  na wylanie emocji to musi być post.

Nie miałam łatwo w dzieciństwie ale nie ja jedyna,  nie będę wdawać się w szczegóły to jeszcze nie czas. 

Najbliższa teoretycznie mi osoba z rodziny bardzo mnie skrzywdziła, nie przemocą czymś o wiele gorszym złym słowem, wpajaniem od najmłodszych lat że jesteś nikim, że nic nie osiągniesz. Bo jesteś nic niewarta. Manipulowanie i obarczanie mnie winą za coś co kompletnie nie było ode mnie zależne jak na przykład zapewnienie jedzenia w domu. Nie chcę tu pisać o wszystkim to za bardzo boli - przyjdzie na to czas na pewno. Bo wszystko musi zostać powiedziane może wtedy uda się zamknąć niechciany rozdział?! Może ta ucieczka, zapominanie to jednak nie jest właściwe rozwiązanie? Sama już nie wiem.

Przepracowałam (tak myślałam) ciężkie dla mnie tematy z psychologiem lata temu, stałam się zupełnie inną osobą bardziej pewną siebie, wygadaną, otwartą, towarzyską. Wiedziałam czego chcę, wszystko po kolei zaczęło się układać. Czułam się szczęśliwą osobą.

Z dnia na dzień wszystko się zmieniło, na mojej drodze pojawiła się osoba podobna do tej z przeszłości. Krytyka na porządku dziennym, za nic i za wszystko. Wytykanie najmniejszych błędów - a kto ich nie robi?! I znowu utożsamianie się z tą krytyką, skoro ktoś tak mówi to pewnie ma rację.



Na tyle ile mogłam zaczęłam działać, nie mogłam pozwolić na to, żeby to co wypracowałam przez lata - tak szybko stracić i znowu wrócić do punktu wyjścia. Już nie jestem "małą Angeliką" tylko świadomą kobietą, która na pewne rzeczy nie może już sobie pozwolić. 

I kiedy już myślałam, że i z tym sobie poradziłam, życie pokazało w jak wielkim jestem błędzie. Zaczęły się problemy zdrowotne praktycznie z dnia na dzień - nie wiem co się dzieje. Chodzę od Annasza do Kajfasza i próbuję się dowiedzieć co się stało? Kolejne badania, pobyt w szpitalu i każdy lekarz rozkłada ręce. Wyniki wszystkie dobre, więc to musi być przyczyna o podłożu psychicznym.

I czuję, że się cofam, że to co przerobiłam ciężką praca to za mało. Mam poczucie że nie wiem kim jestem, czy to co robię jest dobre czy złe. Może te wytykanie błędów było słuszne, może faktycznie muszę nad czymś popracować żeby być  jeszcze lepszym. 

Nie wiem, taki moment przyszedł, że nic nie wiem, muszę się jakoś pozbierać, zebrać myśli. I na nowo wrócić do tego co wypracowałam.

Dodatkowo jeszcze raz przerobię tematy ze specjalistą, myślę że pokaże m drogę żeby było mi łatwiej.

Chciałabym żeby wszystko wróciło do normy, bo czuję się zagubiona w tym wszystkim. Tak nagle to się zmieniło, tak niespodziewanie.

I wiem, że nie wszystko od razu że na wszystko potrzeba czasu. Ale małymi krokami wierzę że mi się uda. Bo to nie pierwszy już raz jak się podniosłam. To i teraz dam radę.

Szczególnie że mam ogromne wsparcie wśród znajomych i przyjaciół, cała ta sytuacja pokazała mi jakie mam szczęście że mam tak wspaniałych ludzi w moim otoczeniu.

I tutaj jak zwykle bardzo dziękuję Wszystkim, którzy mnie wspierają, opiekują się mną, są przy mnie zawsze.

Milego, letniego popołudnia 😎


Komentarze